niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział nr. 2


 Hermiona z uśmiechem rozejrzała się po Wielkiej Sali. Jej wzrok spoczął na nowych uczniach. Wydawało się, że tak nie dawno ona sama stała na ich miejscu i jedynym problemem było to czy dostanie się do wymarzonego domu. Po  Ceremonii przydziału głos zajęła dyrektorka.
- Witajcie kochani! - Profesor McGonagall z uśmiechem rozejrzała się po sali. - Witajcie w kolejnym roku szkolnym podczas którego bez wątpienia nauczycie się wielu rzeczy. Chciałabym ogłosić pewne zmiany w gronie nauczycieli.  Przedstawiam profesor Monikę Markowicz*, która przyjechała do nas aż z Polski. Pani Markowicz będzie uczyła obrany przed czarną magią. - Od stołu wstała młoda, niska kobieta, o rudych włosach, uśmiechając się delikatnie. - Pani Markowicz zastąpi mnie również w funkcji opiekuna Gryffindoru. A teraz żeby uczcić pamięć Albusa Dumbledora chciałabym wprowadzić w życie jeden z jego niezrealizowanych projektów. Tak więc projekt nazywa się "Gryfońsko-Ślizgońska Przyjaźń". Projekt polega na wylosowaniu czterech uczniów ze Slutherinu i trzech z Gryffindoru. Wylosowani uczniowie zamieszkają w specjalnym dormitorium i będą mieszkać tam przez cały rok. W dodatku dwa wspomniane wcześniej domy będą miały wszystkie zajęcia wspólnie. W takim razie losujmy.Z Gryffindoru: Hermiona Granger! Ginewra Weasley! Oraz Harry Potter!
Ze Slytherinu: Pansy Parkinson! Draco Malfoy! Blaise Zabini! Oraz Tom Fonemesi! - Po ostatnim nazwisku wszyscy rozejrzeli się po sali. Nikt nie znał żadnego Fonemesiego. - Och! Najmocniej przepraszam panie Fonemesi, zupełnie o panu zapomniałam. - Z cienia wyszedł przystojny chłopak o typowo hiszpańskiej urodzie.
- Nic się nie stało pani profesor. - Chłopak uśmiechnął się, co wywołało głośne westchnienie większości damskiej części szkoły.
- Moi drodzy przedstawiam wam nowego ucznia slytherinu, pana Toma Fonemesiego! - Prawie wszystkie dziewczyny zaczęły bić brawa i uśmiechać się zalotnie do nowego ucznia. Tom uśmiechnął się i podszedł do stołu swojego domu. Miona zobaczyła, że Draco odsuwa od siebie Astorię Greengrass żeby zrobić miejsce Tomowi.
- Dobrze. Skoro wszystko już wiecie pora na ucztę!
Na stołach pojawiło się jedzenie. Przed Hermioną na półmisku pojawił się kurczak. Uśmiechnęła się wspominając Rona, który zawsze uwielbiał kurczaka i na ucztach zapychał się nim.
Draco patrzył się na nowego kolegę. Czuł, że ten chłopak ma jakąś tajemnicę i zadaniem Dracona było odkrycie czym była ta tajemnica.
- Więc... Tom. Co się stało, że postanowiłeś na ostatnim roku zmienić szkołę?
- Nie ja postanowiłem tylko moi rodzice. Ostatni rok w Casa de la magia nie należał do udanych. Rodzice postanowili, że powinienem zmienić szkołę, a że mama pochodzi z Anglii postanowiła, że dokończę naukę w w Hogwarcie bo ona tu się uczyła, no i umiem język.
- A czemu rok nie należał do udanych?
- A to już moja sprawa. Nie wtrącaj się Malfoy bo i tak się niczego nie dowiesz.
- Spokojnie. Ja się tylko pytam. A jak zamierzasz podrywać laski?
- Że co proszę?
-No wiesz... Jestem nieziemsko przystojny i bogaty... Podkochuje się we mnie zdecydowana większość lasek w tej szkole. Pracowałem nad tym parę lat, a ty pojawiasz się i nagle zakochuje się w tobie część moich fanek. Jak ty to robisz?
-Ma się ten urok.
- O widzę, że gadacie o uroku. Blaise Zabini zawsze w odpowiednim miejscu. Draco jest przystojny i bogaty, ale to ja jestem przystojny, bogaty i mam swój urok. Jaki ty jesteś Fonemesi? - Blaise spojrzał się wyczekująco na Toma.
-Ja jestem zdecydowanie bardziej skromny od was.

~~Po uczcie~~

Siódemka uczniów niepewnie weszła do swojego nowego dormitorium. To co zobaczyli przeszło ich najśmielsze wyobrażenia. Salon był ogromny. W jednym kącie pokoju znajdowały się półki z książkami i szmaragdowe fotele. Dwie ściany były zajęte przez ósemkę drzwi. Przed wielkim kominkiem był mały szklany stolik i trzy czerwone kanapy.Wielkie szklane drzwi prowadziły na balkon. Obok szklanych drzwi stał czarny fortepian.  Wielki czarny stół stał dokładnie po środku salonu.
- To który pokój będzie kogo? - Spytała Ginny
- Zadaje mi się, że sami możemy wybrać. - Powiedziała Hermiona.
Każdy wybrał swoje drzwi i podszedł do nich. Równo otworzyli pokoje a im oczom ukazały się białe, puste pokoje. Patrzyli się na nie zdziwieni. Hermina jako pierwsza zrozumiała o co chodzi i zamkniętymi oczami weszła do pokoju. Kiedy otworzyła oczy pokój nie był już pustym pomieszczeniem tylko jej wymarzoną sypialnią. Wszystko było czarne, czerwone lub białe. Dwie czarne ściany i dwie czerwone, ciemna podłoga z czerwono białym dywanem. Szklane drzwi prowadziły na mały balkon. Miała wielkie czarne łóżko z białą narzutą, białe biurko, czerwone krzesło do biurka, obok prostego białego stolika stała czerwona sofa i dwa czarne fotele. Najważniejszym punktem pokoju była jednak wielka biblioteczka.
- Jak ty to zrobiłaś? - Spytała Ginny z niedowierzaniem rozglądając się po pomieszczeniu.
- Te pokoje są zaczarowane tak żeby dostosować się do właściciela. Wystarczy wejść do pokoju, a on sam się urządzi.
Wszyscy jak na zawołanie wskoczyli do swoich sypialni. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie. Paroma ruchami różdżki rozpakowała się i tym samym zupełnie zadomowiła. Wzięła szybko ręcznik i swoją piżamę,która była po prostu bluzką rozmiaru XXL, i poszła do łazienki. Łazienka jak wszystko w tym dormitorium była piękna. Pośrodku stało jacuzzi tak duże, że bez problemu zmieściło by się w nim 20 osób. W kącie stała spora kabina prysznicowa. Hermiona wybrała prysznic. Po piętnastu minutach wyszła z łazienki i poczuła ochotę na Ognistą. Podeszła do barku i nalała sobie szklaneczkę whisky. Oparła się łokciami i o barek i zaczęła rozmyślać. Na jej nieszczęście z pokoju wyszedł blond ślizgon i widząc gryfonkę nie mógł się oprzeć i musiał ją podenerwować. Podszedł do niej najciszej jak mógł, pochylił się nad nią i do ucha wyszeptał:
- Wybrałaś taką piżamę żeby kogoś poderwać? - Z uśmiechem patrzył jak dziewczyna odwraca się i próbuje jak najniżej naciągnąć bluzkę. Widząc zażenowanie na jej twarzy postanowił kontynuować. - Przykro mi Granger, ale nie jesteś w moim typie, więc możesz ubierać inne piżamy i tak mnie nie poderwiesz. - Po tych słowach wyjął jej z ręki Ognistą, wypił i oddał szklaneczkę. Odwrócił się i...
- Malfoy! Ty wredna szujo! Wypiłeś mi całą whisky!
- I to cię najbardziej przejęło?
- Przecież obydwoje wiemy, że nigdy bym na ciebie nie poleciała ani ty na mnie więc zostawiłam to bez komentarza. - Odwróciła się nalała sobie Ognistą i z poszła do swojego pokoju.
Draco stał jeszcze chwilę i zastanawiał się nad słowami Hermiony. Powiedziała, że nigdy by na niego nie poleciała co uraziło jego dumę. Nie było dziewczyny, której nie poderwałby Draco Malfoy i zamierzał to udowodnić.


Diabeł stał na balkonie i palił któregoś z kolei papierosa. Rozglądał się po błoniach. Nagle z pokoju wyszła Ginny, patrzyła na księżyc, a po jej policzkach wolno spływały łzy.
- Co się stało Wiewióro? - Ginny wzdrygnęła się słysząc jego głos.
- Nic ważnego. Wracaj do pokoju Blaise. Chcę pobyć sama.
Blaise zgrabnie przeskoczył na balkon Dracona, potem Hermiony aż w końcu wylądował na barierce balkonu Ginny. Spojrzała się na niego zdziwiona a on nic nie mówiąc, zeskoczył z barierki i przytulił do siebie Ginny. O dziwo dziewczyna nie odsunęła się od niego, tylko wtuliła bardziej w jego tors. Odczekał chwilę, a potem wprowadził Wiewiórkę do jej pokoju. Wyczarował chusteczki i podał dziewczynie.
- Zaraz wrócę. - Powiedział i wyszedł z pokoju.
Wrócił po paru minutach z dwoma kubkami gorącej czekolady. Podał dziewczynie jeden kubek usiadł obok niej. Nie zamierzał zmuszać jej żeby mu coś powiedziała, zamiast tego zaczął się rozglądać po pokoju. Wszystkie meble były z pomalowanego na biało drewna. Ściany, dywan, narzuta na łóżko, fotele, sofa i wszystkie dodatki miały kolor liliowy. Ten pokój nie pasował Blaise'owi do Ginny. Spojrzał się na dziewczynę, która przyglądała mu się od jakiegoś czasu.
- Dzisiaj minął miesiąc od mojego zerwania z Harrym. - Zaczęła cicho. - Miesiąc, a on podrywa Lunę i Pansy. Dzisiaj przyszedł do mnie z pytaniem, którą z nich wybrać. No i nie chodzi o to, że jestem zła bo go nadal kocham. Ja już nic do niego nie czuję, ale przykro mi, że tak szybko chce mnie kimś zastąpić.
- To może ty też powinnaś go kimś zastąpić
- Chyba masz rację. Nawet wiem kim. - Uśmiechnęła się do niego i powoli zaczęła przysuwać swoją głowę do jego głowy.

*  Monika Markowicz jest żoną Włodka Markowicza, czyli jednego z dwóch prowadzących podcastu Lekko Stronniczy, który oficjalnie zakończył się 3 stycznia.
***

Aghh... Tylko nieco ponad 3 strony po tak długiej nieobecności.... Niestety początkowa wena mnie opuściła, a jej miejsce zajęła nauka (no dobra... udawanie nauki), próby, no i znowu dopadło mnie zauroczenie, a niestety kiedy jestem w tym stanie niezbyt mi idzie pisanie... Postaram się dodać następny rozdział do 24 stycznia i mam nadzieję, że będzie on dłuższy C: Tymczasem żegnam się z wami
Kaja :*

poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział nr.1


 25 sierpnia Hermiona Granger postanowiła nareszcie wybrać się na Pokątną żeby kupić wszystkie potrzebne książki do Hogwartu. Po wojnie ona i jej przyjaciele mieli możliwość dokończenia szkoły. Z tego co wiedziała, zdecydowała się na to większa część jej przyjaciół. Wyjątkiem był Ron, który wyjechał z kraju. Hermiona nie miała do niego o to  żalu, chłopak po ich rozstaniu stwierdził, że musi to sobie wszystko przemyśleć i znalazł sobie pracę w Francji. Tak więc Miona umówiła się z Harrym i Ginny o 12 w Dziurawym Kotle. Czekała piętnaście minut aż w końcu raczyli się zjawić. Wpadli zdyszani nie mogąc powstrzymać śmiechu. Hermiona cieszyła się, że mimo rozstania Ginny i Harry nadal byli bliskimi przyjaciółmi. Ginny jak zwykle wyglądała obłędnie czarne rurki, czerwony top, czarna skórzana kurtka, buty na wysokim obcasie, idealny makijaż i włosy związane w niedbałego koka. Hermiona ze wstydem spojrzała się na swój strój. W trakcie wakacji jej styl bardzo się zmienił. Miała na sobie czarną bluzkę swojego ulubionego zespołu, czarne jeansy, glany i czarną bluzę, jej makijaż ograniczał się do czarnej kredki do oczu i tuszu do rzęs, na serdecznym palcu prawej ręki miała czarny pierścionek, na nadgarstku rzemyk zasłaniał wytatuowany napis "Persona non grata", nieco wyżej na tej samej ręce miała wytatuowany znaczek Luxtorpedy (Luxtorpeda co prawda jest polskim zespołem, ale postanowiłam, że nieco nagnę rzeczywistość i będzie ulubionym zespołem Hermiony), w prawym uchu miała rozpychacz i indrustial, włosy zostawiła jak zwykle rozpuszczone. (Hehe pozdrawiam moje koleżanki, które zapewne domyślą się kogo ma przypominać Miona)
- Mionka! Przepraszamy za spóźnienie, ale ktoś - Mówiąc to Ginny spojrzała się na Harry'ego - musiał podejść spytać się jakiemuś panu o godzinę i niestety ten pan okazał się panią.
- Ale ona miała wąsa!
- Ja kiedyś z wami zwariuję. - Miona z zażenowaniem ukryła twarz w dłoniach.
- Dobra koniec gadania i ruszamy na zakupy.
 Postanowili podzielić się żeby ostatecznie spotkać się i kupić jakieś ubrania na bal z okazji wygrania II Bitwy o Hogwart. Hermiona miała kupić potrzebne książki więc wybrała się do księgarni "Esy i floresy". Po wybraniu książek potrzebnych do nauki zaczęła rozglądać się za jakimiś dodatkowymi lekturami. W dziale z książkami poświęconymi eliksirom znalazła lekturę, której poszukiwała od dłuższego czasu. Książka jak na złość leżała na najwyższej półce więc Hermiona, z jej wzrostem wynoszącym 160, nie miała szans na sięgnięcie książki. Nagle ktoś o wiele wyższy stanął za nią i bez problemu sięgnął książkę i podał ją gryfonce. Odwróciła się i miała podziękować gdy zobaczyła kto jej pomógł.
- Malfoy?! - Dziewczyna patrzyła się na  niego z niedowierzaniem.
- Granger?! - Chłopak musiał ją rozpoznać po głosie bo patrzył się na nią z równym zdumieniem.
W tym samym momencie zorientowali się, że obaj nadal trzymają książkę więc puścili ją w tym samym momencie i równocześnie schylili się po nią uderzając się dość mocno głowami.
- Ała! - Krzyknęli w tym samym momencie i wybuchnęli śmiechem. Kiedy w końcu się ogarnęli, Draco zaczął przyglądać się Mionie z dziwnym wyrazem na twarzy.
- Co się gapisz Malfoy?
- Od razu gapisz. Ja się tylko zastanawiam co się stało z wiecznie sztywną Granger.
- Odeszła i mam nadzieję, że nigdy nie wróci. -  Powiedziała Hermiona z dziwnym błyskiem w oku. - A co się stało z niemiłym Malfoyem, który mnie nienawidzi.
- A czy ktoś powiedział, że coś się z nim stało? - Uśmiechnął się w dziwny sposób, podniósł książkę, podał dziewczynie i wyszedł  mówiąc tylko - Do zobaczenia w szkole Granger. Coś czuję, że to będzie ciekawy rok.
Gryfonka jeszcze chwilę patrzyła się na drzwi za którymi zniknął ślizgon. Zastanawiała się czemu był taki miły i nie zaczął wyzywać jej od szlam. Po chwili postanowiła o tym nie myśleć, zapłaciła za książki i wyszła ze sklepu żeby poszukać przyjaciół. Przyłapała się na tym, że idąc ulicą szukała wzrokiem blond włosów pewnego ślizgona. Nie zwracała uwagi na drogę i jak na zawołanie wpadła na ślizgona, tyle że nie tego, który zaprzątał jej myśli.
- Ała...! - Hermiona zaliczyła bliskie spotkanie z podłożem.
- Kurwa przepraszam! - Ktoś wyciągnął rękę żeby pomóc jej wstać. Hermiona przyjęła pomoc jednocześnie zauważając z kim się zderzyła.
- Zabini?! - Krzyknęła głośno. Za głośno. Ślizgon przestraszył się i puścił dziewczynę, która ponownie upadła.
- Granger? Na Merlina następnym razem jak cię będę podnosił nie drzyj się tak z łaski swojej. No a teraz jeszcze raz przepraszam. - Kolejny raz podał jej rękę. - Jesteś cała?
Hermiona spojrzała podejrzliwie.
- Macie dzisiaj jakiś dzień bycia miłym dla szlam?
- Co proszę?
- Po prostu to nie może być przypadek, że ty i Malfoy nagle staliście się mili. To musi być...
- Chwila! Rozmawiałaś dzisiaj ze Smokiem? - Hermiona parsknęła cicho słysząc przezwisko, ale kiwnęła głową. - I Smok był dla ciebie miły? - Znowu kiwnięcie. - Czyli nareszcie zrozumiał to co mu wbijałem do głowy przez całe wakacje. - Najwyraźniej był z siebie dumny.
- Przepraszam, ale nie mam zielonego pojęcia o co ci chodzi.
- Więc widzisz. Wojna się skończyła i krew nie ma już żadnego znaczenia dla dużej większości czarodziejów. Niestety mój przyjaciel miał inne zdanie więc cały rok przekonywałem go, że nie liczy się to czy ktoś jest czystej krwi czy nie, ale to jaka ta osoba jest. Długo nie chciał mnie słuchać, ale najwidoczniej zmienił zdanie. - Hermiona patrzyła się na niego z lekko otwartymi ustami nie mogąc uwierzyć, że usłyszała to od Zabiniego, który nienawidził osób mugolskiego pochodzenia. Chłopak widząc jej reakcję uśmiechnął się i delikatnie zamknął jej usta.
- Zabini... ja...
- Diabeł. - Widząc, że dziewczyna nie rozumie dodał - Przyjaciele mówią na mnie Diabeł, a na ciebie jak mówią?
- Miona albo Herm.
-W takim razie pa Miona. Muszę iść poszukać pewnego nawróconego przeciwnika mugolaków. - Przytulił szybko dziewczynę i odszedł.
Po chwili do Herm podbiegli przyjaciele.
- Miona... Zabini... On... Ty... Wy...? Zabini?!
- Diabeł.
- Co proszę? - Harry patrzył się na nią jakby zwariowała.
- Przyjaciele mówią na niego Diabeł...  - Powiedziała cicho. - A na Malfoya Smok. - To powiedziała tak cicho, że nikt nie usłyszał. - Dobra chodźmy po te sukienki.
Harry i Ginny wymienili jeszcze raz zdziwione spojrzenia i bez słowa ruszyli za przyjaciółką.

~Tymczasem u Smoka~

Kiedy tylko wyszedł z księgarni znalazł jakąś boczną uliczkę i usiadł na ziemi chowając twarz w dłoniach. Co mu strzeliło do głowy żeby do niej podejść. Nie poznał jej i miał nadzieje, że ją poderwie, a tu proszę Granger. Czemu to musiała być ona? Spodobała mu się w wydaniu niegrzecznej dziewczynki. W glanach wyglądała lepiej niż inne dziewczyny w szpilkach. Spodziewał się po niej wielu rzeczy, ale Granger i tatuaże? To wszystko kłóciło się z jego definicją Granger, która wcześniej brzmiała:
 Kujonka o bobrzych zębach. Przyjaciółka Grzmottera i Wieprzleja. Brzydka szlama bez gustu. Deska.
Nowa wersja za to brzmiała:
Przyjaciółka Grzmottera i siostry Wieprzleja (słyszał, że Rudy wyjechał po tym jak Granger z nim zerwała) Nadal kujonka, ale z ładnymi zębami. Nawet fajna, ładna z fajnymi cyckami.
Cholera! Musiał przestać o niej myśleć. Wstał i zaczął kopać ścianę.
- W ten sposób jej nie przesuniesz Smoku. - No super brakowało tylko Diabła, który będzie się o wszystko wypytywać. - Słyszałem, że dzisiaj rozmawiałeś z Hermioną Granger i nawet byłeś miły. Jestem taki...
- Kto ci to powiedział?!
- Nikt inny jak sama Hermi.
- Ughhh... Hermi... Jak to okropnie brzmi...
-  Nie wnikajmy w szczegóły. Więc jak to się stało, że nagle zacząłeś mnie słuchać.
- Sam ją widziałeś... Zmieniła się i jej nie poznałem. Nie mogła sięgnąć książki to stwierdziłem, że to dobra okazja na podryw. No to sięgnąłem jej tą książkę, a ona zamiast podziękować krzyknęła "Malfoy?!" tym swoim irytującym głosem i po tym ją poznałem. No i zauważyłem, nadal obydwoje trzymamy tą książkę, no to ją puściłem, ale ona zrobiła to samo, no to chciałem się schylić żeby ją podnieść, ale ona zrobiła to samo, no i uderzyliśmy się głowami więc ja krzyknąłem "ała!", a ona zrobiła tak samo i to było śmieszne więc zaczęliśmy się śmiać a jak skończyliśmy to nie mogłem przestać się na nią patrzeć, a ona się spytała "Co się patrzysz Malfoy?", a ja jej odpowiedziałem, że zastanawiam się co się stało z kujonką Granger, a ona powiedziała, że odeszła i już nigdy nie wrócić i jeszcze spytała się co się stało z niemiłym Malfoyem, a ja jej na to że nic się z nim nie stało, no i podniosłem tą książkę i jej ją dałem, a potem powiedziałem "Do zobaczenia w szkole Granger. Coś czuję, że to będzie ciekawy rok." i wyszedłem. Oto cała historia.
- Już rozumiem... Ty nic nie zrozumiałeś ci po prostu podoba się Hermiona.
Draco wybuchnął śmiechem i poklepał przyjaciela po plecach.
- Och Diabełku ja nie gustuję w szlamach. - Odwrócił się i odszedł.
Diabeł pokręcił z rezygnacją głową i ruszył za przyjacielem.


~~1 września~~


Hermiona biegła peronem najszybciej jak mogła. Nie wierzyła, że zaspała. Jak mogło jej się to zdarzyć. Było za pięć jedenasta, a ona jeszcze nie siedziała w pociągu. Kiedy wbiegła na peron 9 i 3/4 zderzyła się z kimś powodując rozrzucenie swoich i jego bagaży.
- Uważaj jak biegasz Granger! No i patrz co kurwa narobiłaś! Pewnie cała whiskey mi się porozbijała. - Autorem tych słów był nie kto inny jak Draco Malfoy.
- Och przepraszam bardzo, że spieszę się na pociąg żeby zdążyć do szkoły, a teraz wybacz, ale nie chcę żeby pociąg mi odjechał. - Chciała jak najszybciej odejść, ale dwa kufry jej na to nie pozwalały.
- Po pierwsze Granger zostało jeszcze dziesięć minut. A po drugie - Wypatrzył w tłumie Diabła i przywołał do siebie. - Nie uda ci się tego zanieść do pociągu więc ci pomożemy. - Powiedział to z wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Nie potrzebuję twojej pomocy. - Miona szybkim ruchem różdżki zmniejszyła kufry do wielkości piłek do tenisa schowała je do torebki - Do zobaczenia Malfoy. Coś czuję, że to będzie ciekawy rok. - Uśmiechęła się do Diabła i odeszła z gracją
- Nie ma co Smoku. Popisałeś się. - Blaise miał ochotę wybuchnąć śmiechem widząc minę przyjaciela kiedy Hermiona przy wchodzeniu do pociągu odwróciła się i z wrednym uśmieszkiem pomachała do Dracona.
- Och... Zamknij się. Chodź lepiej poszukać Pansy bo na pewno zajęła nam przedział.


Hermiona od początku podróży miała świetny humor i sądziła, że nic go nie jest w stanie popsuć. Zgasiła tego wrednego ślizgona i nie dała mu nawet szansy na jakąś ripostę. Rozejrzała się po przedziale co tylko poprawiło jej humor. Harry nieśmiało flirtował z Luną, a Ginny rozmawiała Nevillem o zielarstwie z zadowoleniem zatopiła się w lekturze. Nie minęło parę minut a drzwi przedziału otworzyły się i do przedziału wszedł nikt inny jak Draco Malfoy w nieodłącznym towarzystwie Baise'a Zabiniego.
- Cześć Gryfiaki. Cześć Luna. - Draco zajął miejsce obok Miony, a Blaise naprzeciw niego obok Ginny.
- Cześć Hermi. Cześć Wiewióreczko. Cześć Potter. Cześć Longbottom. Cześć Luna, nie dręczą cię ostatnio gnębiwtryski?
- Cześć Smoku. Cześć Diable! Dziękuję, że pytasz. Czuję się świetnie! - Uśmiechnęła się promiennie do ślizgonów. - A gdzie Pan?
- Źle się czuje więc daliśmy jej odpocząć. Czemu tak się na nas patrzycie? - Spytał Blaise
- Luna czy ty... czy ty się... - Harry nie mógł wyrzucić z siebie tych słów.
- Pytasz jej się czy się z nami przyjaźni? Przecież my spędziliśmy z Lunką prawie całe wakacje. - Blaise uśmiechnął się do dziewczyny.
- Ze co słucham?! Luna czemu nam o tym nie powiedziałaś?! - Ginny aż wstała ze zdziwienia.
- Chciałam wam powiedzieć, ale bałam się waszej reakcji. Wiem, że wy się zbyt bardzo nie lubicie i nie chciałam żeby moja przyjaźń z Diabłem, Smokiem i Pan zniszczyła naszą przyjaźń.
- Och Luna! Przecież nie przestaniemy się z tobą przyjaźnić z takiego powodu! - Hermiona wstała i podeszła do Luny żeby ją przytulić, po chwili dołączyła się do nich Ginny.
-Ja też chcę przytulasa! - Krzyknął Blaise i wcisnął się między dziewczyny.
 Draco strzelił facepalma na co Harry i Neville zaczęli się śmiać a arystokrata po chwili się do nich przyłączył. Pomyślał, że w sumie ci gryfoni nie są tacy źli.
- Chodźcie wszyscy do zbiorowego tula! - Krzyknął Blaise
- No chyba nie - Draco spojrzał na przyjaciela z politowaniem
- No prooooooszę - Blaise patrzył się z nadzieją na trzech siedzących..
Hermiona odwróciła się do chłopaków wyraźnie zarażona entuzjazmem Diabła.
- Och no dalej... Chyba nie chcecie żeby był biedak smutny.
Harry i Neville zaczęli się niepewnie podnosić.
-Och no bez jaj... chyba mi tego nie.. - Ale zanim Draco dokończył chłopacy tkwili już w zbiorowym uścisku.
- Dalej Smoku chodź do nas. - O dziwo nie usłyszał tego od
Blaise'a tylko od Granger.
Westchnął głośno i dołączył do "wielkiego tula" jak mówił na to Blaise.
Drzwi przedziału otworzyły się i weszła zdziwiona Pansy. Po chwili uśmiechnęła się i powiedziała tylko:
- Orgia beze mnie? No wiecie co?

Prolog


-Mamo, a opowiesz nam jak ty i tato się poznaliście? - Ginny spojrzała na matkę z nadzieją.
- No właśnie! Nigdy nam tego nie opowiadałaś! To była miłość od pierwszego wejrzenia? - Jean wepchnęła się na kanapę obok siostry.
Mon prędzej czy później spodziewała się tego pytania. Bliźniaczki miały już po 15 lat i obie marzyły o miłości tak wielkiej jak miłość ich rodziców. Myślały, że osoby połączone tak wielkim uczuciem musiały zakochać się po pierwszym spojrzeniu sobie w oczy. Wbrew pozorom historia miłości tych dwojga nie była taka prosta.
- Co ja z wami mam... Poznałam się z tatą na pierwszym roku szkoły a nasze stosunki nie były tak piękne jak można się spodziewać. Tak właściwie wszystko zaczęło się po wojnie...



***

Tadaam...! Prolog bardzo krótki ale właśnie taki ma być... W sumie trochę mi kojarzy się z moim ukochanym serialem "How I met your mother", tyle że tam ojciec z własnej woli opowiada swoim dzieciom 8-sezonową historię o tym jak poznał ich matkę... No, ale zgubiłam wątek. Pierwszy rozdział postaram się dodać jak najszybciej. Papatki
Kaja :*