niedziela, 8 marca 2015

Rozdział nr. 3


 - Więc mugole słuchają tego i się tym zachwycają? - Blaise z zaciekawieniem odsłuchiwał kolejne utwory zespołu Clean Bandit.
- Nie tylko mugole! Ja też tego słucham! - Ginny wyjęła swojemu chłopakowi z ucha jedną słuchawkę i wsłuchała się w utwór Real Love.
Ginny i Blaise byli ze sobą od tygodnia, a czuli się jak para z kilkuletnim doświadczeniem.  Ginny oswajała Blaise'a ze swoim życiem, którego nieodłącznym elementem był świat mugoli, pokazywała mu mugolskie zwyczaje, swoje zdjęcia z miejsc ważnych dla mugoli, muzykę a nawet swoje prawo jazdy, które szczególnie zafascynowało chłopaka.
- Więc dzięki temu możesz jeździć tymi dziwnymi puszkami, którymi mugole się przemieszczają? Gdzie mogę to kupić?
- Najpierw musisz nauczyć się jeździć i zdać specjalne testy.
- Czy w świecie mugoli niczego nie da się załatwić tylko pieniędzmi?
- Och Diabełku... Oczywiście, że się da, ale po co? Może gdzieś kupisz prawo jazdy bez uczenia się, ale na co ci to skoro od razu spowodujesz wypadek przez brak wiedzy o tym jak obsługiwać samochód?
- Odrobina magii i ten cały samochód jeździłby bez mojej pomocy. Idziemy na obiad?
- Jasne. Zgłodniałam od tych twoich pytań.

***

-Heeej Graaanger! Co robisz w weekend? - Draco mrugnął zalotnie do Granger.
- Siedzisz obok baranie. Nie musisz krzyczeć. A co do pytania. Nie, nie umówię się z tobą. W weekend mam zamiar się uczyć.
-Och no daj spokój Granger!
-Malfoy! Daj mi w końcu święty spokój! Nie wiem co ci się ubzdurało w tym, co nazywasz mózgiem, ale nie mam najmniejszej ochoty na spotykanie się z jakimś zapatrzonym w siebie arystokratą!
- Dobrze! W takim razie ja ci powiem, że nie mam zamiaru umawiać się z jakąś przemądrzałą szlamą! 
- Teraz to przesadziłeś Malfoy! - Zanim Draco zdążył się zorientować wisiał już w powietrzu trzymany za kostkę przez zaklęcie. - NIGDY WIĘCEJ NIE NAZWAJ MNIE SZLAMĄ! - Każde słowo akcentowała uderzeniem w piękne części ciała Mafoya. - Mam nadzieję, że zrozumiałeś! - Podeszła do drzwi swojego pokoju. - Ach! Zapomniałabym! - Za pomocą zaklęcia brutalnie sprowadziła Malfoya na ziemię i zatrzasnęła drzwi.
- Cholera Granger! Zemszczę się! Nikt nie ma prawa mnie bić, a szczególnie ty!
- Nie produkuj się Smoczusiu... Pewnie założyła słuchawki na uszy i ma w dupie to co do niej mówisz. - Pansy zgrabnie wskoczyła na kanapę.
- Ile z tego słyszałaś?
- Wystarczająco dużo żeby rozpuścić po szkole plotki, że wspaniały Draco Malfoy próbuje poderwać naszą zbawicielkę i największą kujonicę świata Hermionę Granger.
- Nawet nie próbuj Pans! Nie chcę jej poderwać. Ona po prostu rzuciła mi wyzwanie, któremu muszę sprostać!
- Co takiego zrobiła?
-Powiedziała, że nie nigdy by się we mnie nie zakochała! Kompletne bzdury! W tej szkole nie ma laski, której bym się nie spodobał.
- Obawiam się Smoczku, że Hermiona Granger raczej jest wyjątkiem. Spójrz na jej byłych. Wszyscy to ludzie honoru, gotowi umrzeć dla jakiejś sprawy... My ślizgoni jesteśmy inni... My szukamy rozwiązań przy których jak najmniej ucierpimy, jesteśmy przebiegli i nie zawsze gramy czysto... Żaden ślizgon nie ma szans u tej dziewczyny.
- Ja jestem inny! Ja mam szansę u każdej dziewczyny! Nawet jeśli nie kręci jej mój charakter... Spójrz jak ja wyglądam dziewczyno! Przecież ja wyglądam jak jakiś grecki bóg sexu albo lepiej!
- Nie zaprzeczam... Ale u Granger wygląd jest mało ważny... Spójrz na takiego Weasleya albo Kruma...
- I co? Mam sobie tak po prostu dać spokój i przyznać jej rację?
- Twoje ego musi trochę ucierpieć skarbie.
- Jaaasne... Dzięki Pans... - Schylił się żeby ją pocałować, ale dziewczyna szybko mu umknęła.
- Taaa... Chciałabym z tobą o tym pogadać... Musimy z tym skończyć...
- Daj spokój Pans, mówisz jakby to było coś złego... Dopóki oboje jesteśmy wolni możemy mieć pewne korzyści z tej przyjaźni.
- No właśnie w tym rzecz, że ja nie do końca jestem sama... Umówiłam się z kimś na randkę i źle bym się czuła umawiając się z kimś i jednocześnie z tobą sypiać.
- Ok... W takim razie zróbmy to ostatni raz... Żeby to przypieczętować. - Przysunął ją do siebie i pocałował mocno. - Chodź do mnie.- I wyszli.
***
Hermiona leżała na łóżku ze słuchawkami w uszach i patrzyła się w ścianę. Myślała o tym jak Malfoy znowu nazwał ją szlamą i o tym jak mu się odwdzięczyła. Emocje nadal w niej buzowały więc szybko wyczarowała sobie zdjęcie Malfoya i przyczepiła do swojej tarczy do rzutek. Zaczęła rzucać, wyobrażając sobie jęki Malfoya kiedy rzutki trafiały w jego oczy, nos, czoło itd... Wyczarowała kolejne zdjęcie i jednym ruchem różdżki podpaliła je patrząc jak twarz Smoka ginie w ogniu. Wyczarowała jeszcze kilka podobizn Malfoya i zniszczyła je na różne sposoby. Po oderwaniu głowy kukle zaczęło jej ciemnieć przed oczami i zrozumiała co nadchodzi...
~~~

Znowu przeżywała ten pechowy dzień... Jak zawsze wstawała , jadła śniadanie i wychodziła na szybkie zakupy. Szła ulicą kiedy nagle usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła młodą dziewczynę.
- Podejdź... Mam dla ciebie wiadomość.
Miona wolno podeszła do ławki na której siedziała nastolatka.
- Co to za wiadomość?
-Wiadomość z przyszłości.
- Co proszę?
- Przecież zrozumiałaś. Przybywam z przyszłości.
- Kim jesteś?
- Kimś kogo będziesz miała okazję poznać.
- Nic nie rozumie...
- Zrozumiesz... A teraz posłuchaj. Piękna dziewczyno z mugolskiego domu. Nie dane ci żyć z ognistym mężczyzną. Okiełznasz białego smoka, a twe dzieci będą smoczej krwi. Nie uciekniesz od przeznaczenia więc życie swoje zmieniaj. Ryzykuj i zawsze słuchaj serca. Pomoże ci w tym twoje pierworodne dziecko. Naznaczam cię znamieniem, które będzie przypominać ci ten dzień tak długo aż nie spełnisz swojego przeznaczenia. - Mówiąc to przejechała ręką po jej dłoni. 
- Co to miało być?
- Przepowiednia... Wiem, że to powinno się rymować, ale jeszcze tego nie opanowałyśmy.
- Opanowałyśmy?
-Mhm... W sensie, że ja i moja siostra bliźniaczka, Ginny.
- Ginny?
- Nie ta twoja Ginny. Ups... Muszę spadać, czas się kończy. - Wstała z ławki i zaczęła iść w stronę blokowiska.
- Zaczekaj! Jak masz na imię? - Nie wiedziała czemu jej się o to spytała, po prostu czuła, że to ważne.
- Jean. - Mrugnęła do niej i teleportowała się.
Hermiona poczuła mocny ból w dłoni, której dotknęła dziewczyna i zobaczyła na niej wypalone serce...

~~~~

Hermiona ocknęła się w chwili kiedy Blaise wyważył drzwi. Ginny widząc przyjaciółkę na ziemi zrozumiała co się stało.
- Jean... - Powiedziała cicho. - Kochanie idź coś porobić. Muszę pogadać z Hermioną.
-Ok... - Blaise krótko pocałował Ginny i wyszedł.
- Znowu?
- Tak... Ale tym razem ręka bardziej bolała i chyba wiem coś nowego o tej dziewczynie.
Ginny szybko podbiegła do biurka i znalazła na nim zeszyt w którym zapisywały wszystko co wiedzą o tajemniczej dziewczynie.
- Mów.
- Wydaje mi się, że jestem z nią w jakiś sposób z nią spokrewniona... Ma młodszego brata... On też ma platynowe włosy ale oczy ma szare.
- Ok... Coś jeszcze?
- Nie... Dobra przeczytaj co na razie mamy.
- Ma na imię Jean. Wysoka blondynka z brązowymi oczami.... Ma siostrę bliźniaczkę, Ginny. Razem uczą się rzucać klątwy. Chodzi do Hogwartu i jest w slytherinie. Umie grać na gitarze i fortepianie. Jest z tobą spokrewniona i ma młodszego brata, platynowego blondyna z szarymi oczami... Nadal nie rozumiem jak to się dzieje, że widzisz fragmenty jej życia...
- To musi być skutek uboczny klątwy albo...
- Albo jej część.
- Wydaje mi się, że ta dziewczyna chciała żebym się dowiedziała kim ona jest...
- Nic z tego nie rozumiem...
- Ja też Ginny, ja też..


***


Skończyłam! Nie było mnie tak baaardzo długo :C Przepraszam i obiecuję poprawę.... Napisanie tego rozdziału strasznie mi się dłużyło...Mam nadzieję, że następny będzie łatwiejszy do napisania... Bai. Kaja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz